Rozmowa z Janem Waliszewskim z Akcji Narodowej, przeprowadzona przez Michała Radzikowskiego, publicystę „Myśli Polskiej”.
ŁÓDŹ TRZEBA POSPRZĄTAĆ!
M.R: Byłeś głównym animatorem powstania Komitetu Wyborczego Wyborców „Akcja Narodowa” w Łodzi w nadchodzących wyborach samorządowych. Co było przyczyną powstania tego komitetu i jakie środowiska wchodzą w jego skład?
J.W: Komitet wyborczy Akcja Narodowa powstał jako odpowiedź na potrzebę zorganizowania się do uczestnictwa w wyborach samorządowych łódzkich środowisk patriotycznych, narodowych, konserwatywnych i katolickich (myślę, że te przymiotniki nie wyczerpują spektrum wszystkich światopoglądów kandydatów, aczkolwiek wymienione są dominujące), które z różnych względów nie uczestniczą w strukturach Konfederacji. KWW Akcja Narodowa zarejestrował listy kandydatów do Rady Miejskiej w Łodzi, sejmiku województwa łódzkiego oraz wysunął kandydata na prezydenta Łodzi w mojej osobie. Środowiska polityczne reprezentowane w Akcji Narodowej obejmują członków i sympatyków Klubu imienia Romana Dmowskiego, Konfederacji Korony Polskiej, Polska Jest Jedna, Bezpiecznej Polski, Unii Polityki Realnej, łódzkiego Klubu Myśli Polskiej, Rodaków Kamratów i Stronnictwa Narodowego imienia Dmowskiego Romana. Staramy się szanować dotychczasowy dorobek poszczególnych środowisk i wspierać wszystkich kandydatów, którzy chcą aktywnie uczestniczyć w kampanii wyborczej. W odróżnieniu od wyborów parlamentarnych znalezienie porozumienia obejmuje głównie ocenę rzeczywistości, w której znajduje się Łódź zarządzana przez ekipę Hanny Zdanowskiej, zaś w mniejszym stopniu dotyczy wartości ogólnopolitycznych . Ta ocena jest zbieżna i jednoznacznie negatywna.
M.R: „Akcja Narodowa” brała już udział w wyborach do Rady Miejskiej w Łodzi i Sejmiku Województwa Łódzkiego w wyborach samorządowych w 2018 roku, nie odnosząc sukcesu. Czy są przesłanki, aby liczyć, że w obecnych wyborach wynik będzie lepszy?
J.W: Łódź uchodzi za miasto, w którym silne wpływy mają Platforma Obywatelska i lewica. Trzy kolejne kadencje rządów Hanny Zdanowskiej w mieście są potwierdzeniem tego faktu. Wydaje się jednak, że obecnie bardzo wielu łodzian jest zmęczonych stylem sprawowania władzy przez rządzącą ekipę i widocznym chaosem w wielu dziedzinach życia. Ten stan rzeczy stwarza szansę na zmianę. Oprócz czynników zewnętrznych względem komitetu wyborczego sam komitet w swoim drugim wcieleniu ma znacznie szerszą bazę polityczną niż w przypadku poprzednich wyborach. Również czynniki subiektywne takie jak sprawność zbiórki podpisów osób popierających komitet, których dostarczyliśmy do rejestracji list kandydatów ok. trzykrotnie więcej niż wymagana liczba stwarza nadzieję na znacznie lepszy wynik wyborczy niż poprzednio. Dysponujemy również szerszym dostępem do mediów elektronicznych: na kanale internetowym „Chrobry Szlak” pojawił się cykl wywiadów z kandydatami Akcji Narodowej, który będzie zapewne kontynuowany aż do ciszy wyborczej. Blokada przekazu ze strony mediów mainstreamowych nie jest natomiast niczym nowym i upewnia nas, że możemy czuć się prawdziwym komitetem antysystemowym.
M.R: Czy nie było możliwości połączenia sił w nadchodzących wyborach na przykład z Konfederacją?
J.W: Partie wchodzące w skład Konfederacji, a więc Ruch Narodowy i Nowa Nadzieja wybrały, jak sądzę, sposób działania oparty na ukierunkowanej do wewnątrz kontroli podporządkowania członków organizacji, czego efektem jest stagnacja stanu organizacyjnego. Z całą pewnością mogę powiedzieć to o Ruchu Narodowym, do którego należałem do roku 2017, zaś w przypadku Nowej Nadziei jest to raczej obserwacja z zewnątrz. Testem możliwości współpracy łódzkiej Konfederacji ze pokrewnymi środowiskami były wybory parlamentarne, w których podobnie jak w innych miejscach w Polsce, zanegowano możliwość współpracy z takimi środowiskami jak nasze. Na kilka dni przed rejestracją list kandydatów w bieżących wyborach samorządowych doszło w Łodzi do kuriozalnej sytuacji, w której lider Nowej Nadziei w Łodzi złamał ustalenia dotyczące kandydatów Konfederacji Korony Polskiej, czego skutkiem było wyjście działaczy Korony z list Konfederacji do rady miejskiej w Łodzi i zasilenie list KWW Akcja Narodowa. Wydaje się, że wobec tego typu sytuacji Konfederacja nie jest rozwojowym projektem politycznym z własnego wyboru jej liderów.
M.R: Jakie są główne postulaty wyborcze i program „Akcji Narodowej”? Jakie działania uważasz za priorytetowe w Łodzi i w regionie łódzkim?
J.W: Jako kandydat na prezydenta Łodzi i do rady miejskiej koncentruję się głównie na problemach miasta, a tych jest wyjątkowo wiele. Pod koniec trzeciej kadencji Hanny Zdanowskiej miasto sprawia wrażenie ogromnego konglomeratu lokalnych problemów, co widać po protestach społecznych, w tym dążeń do oderwania się od Łodzi jednego z osiedli i przyłączenia się do sąsiedniej gminy. Myślę, że zanegowanie bardzo wielu praktyk ekipy Hanny Zdanowskiej tworzy natychmiast pozytywną rzeczywistość. W poprzednich wyborach Akcja Narodowa promowała hasło „Polska Łódź” i myślę, że nie straciło ono na aktualności. Opowiadamy się za stylem zarządzania miastem, w którym mieszkańcy będą traktowani podmiotowo, za zarządzaniem wolnym od unijnych ideologii, np. lokalnych implementacji filozofii „Zielonego Ładu”. Podmiotowe traktowanie mieszkańców Łodzi oznacza chociażby przywrócenie kompetencji rad osiedli, które za czasów Hanny Zdanowskiej stały się atrapą samorządności poprzez okrojenie ich zakresu działania i drastyczne obcięcie środków finansowych. W ciągu bieżącej kadencji 3 łódzkie rady osiedli uległy samorozwiązaniu, z czego jedna z nich do tej pory nie została odtworzona w wyniku wyborów uzupełniających, a pozostałe dwie zostały odtworzone bez wyborów w wyniku zarejestrowania minimalnej liczby kandydatów. Takie zjawiska są barometrem złych nastrojów mieszkańców. Hasło „Polska Łódź” oznacza dzisiaj sprzeciw Akcji Narodowej wobec dofinansowywania z budżetu miasta ukraińskich imigrantów ekonomicznych. Nie widzimy żadnego sensu wspierania przybyszów z państwa, które mimo ogromnego wsparcia politycznego i militarnego udzielanego przez rząd warszawski, opiera swoją ideologię państwową na gloryfikacji banderyzmu i konsekwentnie definiuje się jako antypolskie.
W regionie łódzkim warto wspierać badania nad alternatywnymi źródłami energii, np. w postaci geotermii, której symbolem sukcesu są termy w Uniejowie.
M.R: Czy zgodzisz się z twierdzeniem, że rządy Prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej degradują Łódź na wielu płaszczyznach? Warto przypomnieć, że popierający Hannę Zdanowską radni Platformy Obywatelskiej i Lewicy przyjęli budżet miasta na 2024 roku, który przewiduje prawie 300 mln złotych deficytu. Rządy Zdanowskiej to także paraliż komunikacyjny Łodzi wskutek źle rozplanowanych remontów, polityka nieprzyjazna kierowcom, wadliwe inwestycje, czy też upadek drobnego handlu. Co Twoim zdaniem sprawia, że mieszkańcy Łodzi przez trzy kadencje udzielali Hannie Zdanowskiej poparcia?
J.W: W ciągu bieżącej kadencji rządów Hanny Zdanowskiej w Łodzi widać „efekt śnieżnej kuli” narastających problemów. Rosnące zadłużenie miasta już dziś oznacza gotowość obecnych władz do wyprzedaży składników majątkowych miasta na warunkach jednostronnie korzystnych dla nabywców. Podstawowy paradygmat zarządzania miastem przez Hannę Zdanowską można opisać jako „inwestycje i modernizacja nade wszystko”, a drogą do realizacji miała być maksymalizacja konsumpcji funduszy unijnych. Projekty realizowane w oparciu o środki unijne opierają się jednak o zasadę wpłaty wkładu własnego przez beneficjenta, co po kilkunastu latach doprowadziło do wydrenowania miejskiego budżetu ze środków własnych. Zapatrzenie ekipy Hanny Zdanowskiej w idee europejskiego „Zielonego Ładu” powoduje, że wiele decyzji dotyczących zarządzania miastem ma motywacje ideologiczne, a nie pragmatyczne. Przykładem takich motywacji jest sposób w jaki przebudowywane jest centrum Łodzi, kiedy każdy kolejny remont ulicy skutkuje likwidacją miejsc parkingowych mniej więcej do 1/3 poprzedniej ilości, zwężaniem ulic, sadzeniem (choć raczej należałoby powiedzieć zabudowywaniem) niewielkich drzewek, które dobrze wyglądają w prezentacjach komputerowych. Efektem takich działań jest duża liczba opustoszałych lokali użytkowych na każdej tak „rewitalizowanej” ulicy, co w perspektywie doprowadzi do całkowitego upadku życia gospodarczego w centrum miasta: brak możliwości dojazdu klientów do firm czy zrobienia zakupów jest zabójczy dla biznesu. Pozbawione przychodów z lokali użytkowych prywatne budynki wpadną zapewne w ręce deweloperów, a wizerunek miasta stylowych kamienic przejdzie w niedługim czasie do historii. Pomysłom wprowadzenia idei „Zielonego Ładu” do miasta nie towarzyszy rozwój efektywnej komunikacji zbiorowej, która zresztą nie może zastąpić transportu indywidualnego chociażby w kontekście możliwości prowadzenia biznesu. Problemy mieszkańców są potęgowane poprzez nieefektywne remonty ulic (niejednokrotnie wadliwe wykonawstwo, będące standardem opóźnienia w realizacji inwestycji), co czyni życie w Łodzi coraz bardziej uciążliwym. Hanna Zdanowska dotychczas potrafiła przekazywać mieszkańcom Łodzi propagandę sugerującą, że wartością są zmiany same w sobie i istotą zarządzania miastem jest dokonywanie w nim przemian. Jednak dzisiaj, gdy wielu dotychczasowych wyborców Hanny Zdanowskiej głośno wyraża swoje frustracje, kontynuacja rządów tej ekipy nie może być uważana za przesądzoną. Siła polityczna, która dostatecznie wyraźnie powie „stop” opisanym tendencjom w zarządzaniu miastem ma szanse zmienić układ polityczny w mieście.
M.R: Jednym z bardziej kontrowersyjnych pomysłów władz Łodzi jest organizacja festiwalu Audioriver w Łodzi, co może wiązać się z degradacją terenów zielonych w mieście. Wiem, że wcześniej sprzeciwiałeś się również organizacji wystawy Zielone Expo. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
J.W: Osobliwością stylu zarządzania ekipy Hanny Zdanowskiej jest intensywna propaganda ekologiczna przy jednoczesnym braku zahamowań w podejmowaniu decyzji o przeprowadzaniu imprez masowych, w których skutek wpisana była dewastacja zwartych obszarów zieleni miejskiej. W chwili, gdy ten wywiad będzie wydrukowany, w następstwie licznych protestów społecznych (do których również miałem okazję przyłożyć rękę jako autor uchwały jednej z rad osiedli) festiwal Audioriver zostanie praktycznie ewakuowany poza miasto na tzw. Błonia Retkińskie, choć możemy być jeszcze świadkami kolejnych zwrotów akcji. Ciekawe jest, że protesty dotyczące przeprowadzania zarówno „Zielonego Expo”, które nie uzyskało niezbędnego finansowania ze strony poprzedniego rządu Prawa i Sprawiedliwości, jak i dotyczące festiwalu Audioriver artykułowane były w dużej mierze przez osoby identyfikujące się dotychczas jako wyborcy Hanny Zdanowskiej.
M.R: Odejdźmy na moment od spraw lokalnych. W życiu politycznym funkcjonujesz nie od wczoraj – byłeś między innymi działaczem Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, jak również prezesem zarządu Ligi Polskich Rodzin w Łodzi oraz członkiem Rady Politycznej LPR. Domyślam się jak oceniasz aktualną koalicję rządzącą, a także poprzednie władze. Jakie są Twoim zdaniem obecnie największe zagrożenia dla Polski i jak im zapobiec?
J.W: W chwili obecnej jestem wiceprezesem Klubu imienia Romana Dmowskiego, stowarzyszenia o profilu narodowym działającym głównie na terenie Łodzi, Warszawy i Krakowa, a od kilku dni przyjąłem na siebie ciężar kandydowania na urząd prezydenta Łodzi z ramienia KWW Akcja Narodowa. Wśród atutów, które posiadają członkowie Akcji Narodowej jest jeden ważny i cenny: nie jesteśmy uwikłani w uzależnienia od bieżącej gry politycznej, mamy wolność mówienia o tym jak jest i jak być powinno. Wolność jest dużą wartością i mam nadzieję, że wyborcy to docenią w dniu wyborów. Co do tzw. wielkiej polityki: zarówno PiS jak i Platforma Obywatelska wywodzą się z tzw. obozu solidarnościowego, który widocznie musi się wypalić do cna, aby była możliwa redefinicja paradygmatów polskiej polityki, która dzisiaj znajduje się w stanie upadku. Na to trzeba jeszcze trochę poczekać, ale i czynnie temu procesowi pomagać na miarę możliwości. W 2007 roku w przegranej kampanii parlamentarnej Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych, który dzisiaj przeszedł na drugą stronę mocy, skandował ze sceny hasło „PiS – PO jedno zło” i jest w tym wiele racji. Różnice w działaniu obydwu głównych przeciwników sporu w Polsce dotyczą w dużej mierze estetyki działań politycznych: Koalicja Obywatelska będzie wciskać Polakom miłość do ideologii LGBT i Zielonego Ładu, zaś w wyniku wdrażania Krajowego Planu Odbudowy zaaprobowanego przez Morawieckiego będziemy cierpieć skutki realizacji poszczególnym „kamieni milowych” tej umowy.
M.R: Zawiązanie Komitetu Wyborczego Wyborców „Akcja Narodowa”, czy też wcześniejsza współpraca Klubu im. Romana Dmowskiego, Klubu Myśli Polskiej w Łodzi oraz działaczy Konfederacji Korony Polskiej są dowodem na to, że szeroko rozumiane środowiska narodowe mogą ze sobą współpracować. Czy widzisz szanse na taką współpracę w skali kraju?
J.W: Dobrze jest, że taką formę współpracy na terenie Łodzi zaakceptowały różne środowiska, o których była mowa na początku tego wywiadu. Staramy się wydobyć z kandydatów komitetu jak najwięcej tego, co mają dobrego do zaoferowania. Z kilku ust słyszałem o dobrej atmosferze wewnątrz komitetu, co mnie szczególnie cieszy, gdyż jest to czynnik mobilizujący do działania. Sądzę, że jest pora, aby niezależnie od wyniku wyborów szyld Akcji Narodowej był przez nas rozwijany jako obiecująca platforma współpracy środowisk, które dzisiaj tworzą jej zaczyn w Łodzi.
M.R: Co na koniec chciałbyś przekazać czytelnikom „Myśli Polskiej”?
J.W: Szanowni Państwo, dokonujcie swoich wyborów politycznych w oparciu o swoje wyobrażenia o tym jak powinna wyglądać Polska, a nie w oparciu o logikę wyboru „mniejszego zła”. Życzę Państwu, abyście znaleźli odwagę odrzucenia kalkulacji głosowania na przedstawicieli „republiki Okrągłego Stołu”, która niestety wciąż trwa (pomimo, że miała zostać obalona). W Łodzi i województwie łódzkim takim wyborem na rzecz Polski (tej w wymiarze lokalnym) , która nie niesie ciężkiego balastu układów politycznych, może być wybór Akcji Narodowej.